sobota, 12 grudnia 2015

opowiadanie :). - 12 grudnia.

Hej!
Co tam u was? U mnie świetnie :). No to tak jak pisałam to ten... opowiadanie :).

-Co?! Już rano???-zapytałam się kiedy mama mnie budziła-nie możliwe...
-Wstawaj bo śniadanie stygnie-odparła-chodź do stołu jak się ubierzesz.
-Ok.
Wywlokłam się z łóżka kiedy mama wyszła z mojego pokoju. Ubrałam rozciągnięty niebieski wełniany sweter, sprane dżinsy i czarne trampki. Miałam już zejść na dól, gdy przypomniałam sobie, że wczoraj schowałam pod materac moje 50 złoty, żeby mój głupi młodszy brat nie zabrał mi tego z kieszeni. Chciałam dzisiaj iść do takiego sklepu na rogu i kupić kilka prezentów gwiazdkowych. No tak już nie dlugo gwiazdka.
Zeszlam na dół, śniadanie stalo na stole przy którym siedzieli rodzice i maciek ( mój brat ) który strasznie mnie zazwyczaj wkurzał, ale nie dziś.  Dziś bylo inaczej, nagle on zaczął mówić
-Aurelia... czy weźmiesz mnie dzisiaj do domu kultury, bo rodzice nie mogą.
-Wiesz miałam troche planów...-zaczęłam
-czyli nie...- powiedział smutno
-A o której chcesz tam jechać? -zapytałam zrezygnowana
- Za godzinę
- Eh... no dobra, ale zostawię cię w domu kultury i przyjde po godzinie ok?
- Ok- odparł ucieszony moją zgodą.
Gdy wychodziliśmy mama chciała abym jeszcze weszła do marketu po zakupy, no oczywiście musiałam się zgodzić, ale nie zbyt chciałam. Odstawiłam Maćka do domu kultury i sama poszłam do sklepu w którym miałam kupić prezenty. Kiedy w końcu tam dotarłam byłam szczęśliwa bo były zniżki:
-Więc może uda mi się kupić prezenty dla mamy, taty i Maćka za 50 złoty-pomyślałam.
Chodziłam po tym sklepiku i nie wiedziałam co kupić. W końcu kupiłam:
dla mamy: sweter z reniferem ze świecącym nosem.
dla taty: Album na zdjęcia z obrazkami bałwankami.
no i jeszcze dla maćka: Dla niego kupiłam grę komputerową (takiej jeszcze nie miał) i cukierki.
Cieszyłam się, że mogę sprawić im prezenty na święta (nie zawsze mi się to udawało). Gdy w końcu wyszłam ze sklepiku i dotarłam po brata okazało się, że nie było go tam. Pomyślałam, że może gdzieś poszedł i zaraz wróci. Więc poszłam zanieść do domu zakupy aby nikt mnie nie widział. I z powrotem poszłam do domu kultury... ale maćka nadal tam nie było. Nie wiedziałam co robić. Poszłam i zapytałam się w rejestracji:
-Dzień dobry nie widziała pani czasem tutaj chłopaka w wieku około 12 lat. Przyprowadzałam go tu jakąś godzinę temu.
-Tak był tu taki jeden... ale po niego przyszła jakieś 20 minut temu starsza siostra. Sam mówił, że to ona.-odpowiedziała.
Musiała zobaczyć strach w moich oczach:
-To nie była jego starsza siostra?! Zadzwonię na policję.
-Nie na prawdę nie trzeba-wtedy zrobiła coś dziwnego... wyszła zza lady i mnie objęła
- Zadzwonię takie jest moje zadanie, a tobie zaraz dam kubek wody.
-No niech pani będzie.
Zaczęła rozmowę z policją. Byli tu już po około 10 minutach.
-Szybko-pomyślałam.
-Dzień dobry- powiedział jeden z funkcjonariuszy.
-Dzień dobry-odparłam szybko
-Czy to pani brat zaginął.
-Oj tam od razu zaginął.-odpowiedziałam nie chcąc przyjąć do siebie tej wiadomości, a co najgorsze prawdziwej wiadomości.
-Zaginął młoda damo, a teraz powiedz co dokładnie się działo.
-No to zostawiłam go tu koło godziny 12:00 a kiedy o godzinie 13:00 po niego przyszłam już go tu nie było. A od tej pani dowiedziałam się, że wyszedł z osobą podającą się za jego starszą siostrę.
-Rozumiem, że to pani jest jego starszą siostrą. Tak?
-Tak! Znajdziecie go. Prawda!!!-zawołałam zrozpaczona
-Zrobimy co w naszej mocy.
_________________________________________________________________________________

Podoba się jeśli tak to proszę o komentarze :).
Do zobaczenia,
Izia

3 komentarze: