piątek, 22 lipca 2016

Zmiana planów, smutek, rozpacz i dlaczego nie mogę się doczekać roku szkolnego.

Hej!
Co tam u was? Na wstępie chcę przeprosić za brak postów w ostatnich dniach, ale nie potrafiłam zebrać się za napisanie czego kolwiek sensownego. Więc w dzisiejszym poście opisze wydarzenia z poprzedniego weekendu który mieliśmy spędzić na mazurach. No właśnie MIELIŚMY... W dzień przed wyjazdem rodzice wpadli na świetny pomysł aby zadzwonić do campingu Sielana w Pilchach i sprawdzić czy jest miejsce i czy cennik jest taki jak na stronie. Okazało się, że Camping został zamknięty! Wszyscy byli tą informacją sfrustrowani i trochę zasmuceni.

Więc pojechaliśmy na pole namiotowe o którym wcześniej był post. Wszyscy bawili się dobrze... no może prawie wszyscy, bo ja prawie nic nie mogłam robić. Do jeziora weszłam raz a i tak praktycznie cały czas stałam w wodzie w jednym miejscu. A dlaczego? Dlatego, że w dniu wyjazdu pojechaliśmy po wyniki rezonansu magnetycznego mojego zepsutego kolanka i okazało się, że mam pękniętą łękotkę. Nie wiem co dalej będzie z tym głupim kolanem, ale prawdopodobnie będę musiała mieć wykonany zabieg, bo inaczej się nie naprawi. Wszystko będę jeszcze wiedziała 8 sierpnia bo idę do lekarza z wynikami.

Niestety przez to, że mam zepsute kolano ominęło mnie sporo atrakcji ostatniego wyjazdu, to jest: park linowy, trampolina i skoki do jeziora. Najbardziej żałuje parku linowego bo była tam tyrolka nad jeziorem!

Przez to, że mam zepsute kolano prawie nic nie mogę robić, dlatego też wolałabym już rok szkolny. Mogłabym się zając nauką i czas by jakoś leciał.

Jest to pierwszy z trzech (albo dwóch) postów dzisiaj.
Do zobaczenia,
Izia

Ps. Zdjęcia są z parku w moim mieście, który po ostatnich ulewach wygląda bardzo smutno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz