Co tam u was? Na wstępie chcę przeprosić za brak postów w ostatnich dniach, ale nie potrafiłam zebrać się za napisanie czego kolwiek sensownego. Więc w dzisiejszym poście opisze wydarzenia z poprzedniego weekendu który mieliśmy spędzić na mazurach. No właśnie MIELIŚMY... W dzień przed wyjazdem rodzice wpadli na świetny pomysł aby zadzwonić do campingu Sielana w Pilchach i sprawdzić czy jest miejsce i czy cennik jest taki jak na stronie. Okazało się, że Camping został zamknięty! Wszyscy byli tą informacją sfrustrowani i trochę zasmuceni.
Więc pojechaliśmy na pole namiotowe o którym wcześniej był post. Wszyscy bawili się dobrze... no może prawie wszyscy, bo ja prawie nic nie mogłam robić. Do jeziora weszłam raz a i tak praktycznie cały czas stałam w wodzie w jednym miejscu. A dlaczego? Dlatego, że w dniu wyjazdu pojechaliśmy po wyniki rezonansu magnetycznego mojego zepsutego kolanka i okazało się, że mam pękniętą łękotkę. Nie wiem co dalej będzie z tym głupim kolanem, ale prawdopodobnie będę musiała mieć wykonany zabieg, bo inaczej się nie naprawi. Wszystko będę jeszcze wiedziała 8 sierpnia bo idę do lekarza z wynikami.

Przez to, że mam zepsute kolano prawie nic nie mogę robić, dlatego też wolałabym już rok szkolny. Mogłabym się zając nauką i czas by jakoś leciał.
Jest to pierwszy z trzech (albo dwóch) postów dzisiaj.
Do zobaczenia,
Izia
Ps. Zdjęcia są z parku w moim mieście, który po ostatnich ulewach wygląda bardzo smutno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz